poniedziałek, 7 maja 2012

Powrót do Wallis


Po przeszło 8 miesiącach znów zawitałam do drewnianej posiadłości mojej host- rodziny.
Do domku z widokiem na Alpejskie szczyty, wioski liczącej kilkanaście domów, górskiego powietrza i wiatru, ostrego słońca, zimnego pokoju z łóżkiem z baldachimem, ciszy przerywanej krzykiem i awanturami, pieszych wędrówek, porannej mgły, białej kapliczki, owieczek, nudy, ekscytacji, zachwytu nad pięknem otaczających nas gór, winnic i wiosek.









I mimo uczucia, którym darze góry, mimo spokoju i piękna, po raz kolejny muszę stwierdzić, że nie jestem stworzona do życia na wsi. Odliczałam dni, które dzieliły mnie do powrotu do Zurichu. Ukochanego miasta, znajomych, nocnych spacerów, barów, zatłoczonych ulic, tramwajów, taksówek wodnych i... miłości :)

Jeszcze nigdy widok sklepu spożywczego nie sprawił mi takiej radości! 
C.d.n. "Niebawem"

D.