sobota, 30 kwietnia 2011

Google

Korzystając z okazji, że jeden z moich znajomych pracuję dla firmy Google, postanowiłam udać się do jej siedziby i na własne oczy pooglądać, jak pracuje się w miejscu, w którym śniadania, obiady, kolacje są za darmo (tak jak alkohol w piątki).
Wizyta przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Nie spodziewałam się 7 piętrowego budynku, w którym znajdę ogromną zjeżdżalnię, rury strażackie (schodzenie po schodach czy zjeżdżanie windą jest nuuuudne!), pokój do masażu, 2 pokoje z bilardami, piłkarzykami, rzutkami, matami do tańczenia, grami interaktywnymi (spełniłam swe marzenie o graniu na perkusji), mini kino, kawiarnie samoobsługowe na każdym piętrze (czyt. lody, batony, kanapki, kawa, herbata do woli) etc.
Minusem jest tylko brak możliwości robienia zdjęć, ale i na to można znaleźć sposób.
Moim marzeniem jest praca w miejscu, które nie będzie kojarzyć się tylko z obowiązkiem. Jak widać da się zrobić.


 drzemka+ masaż

 no to hop !

 game room 

 masaż

wprost do stołówki 


jedna z budek telefonicznych


Ja się tylko pytam: JAKIM CUDEM ONI ZNAJDUJĄ CZAS NA PRACĘ !?

środa, 20 kwietnia 2011

Bezrobocie

Haaa ! Mając 20 lat odkryłam już co to znaczy być na bezrobociu.
Oświadczam więc, że od dnia dzisiejszego stałam się bezrobotną mieszkanką Szwajcarii. W zasadzie czeka mnie jeszcze jeden dzień pracy u innej rodziny, a później słodkie nieróbstwo.
W końcu czas na długie spacery, książki, dogłębne zwiedzanie Zurichu, góry, Italię, zachwyt, podziw, miłość, euforię, radość, uśmiech, śmiech, spotkania, SZCZĘŚCIE !

Kurs niemieckiego:
Nauczyciel: Bezrobotny. Dominika ty chyba dobrze znasz to słowo, prawda ?

Rozstanie z dziećmi na szczęście przebiegło bez emocji. Może to i lepiej.
Tylko teraz mi tak trochę tęskno. Chyba wciąż to do mnie nie dochodzi.

wróć do mnie !
Samolot :)

miłość mojego życia

Pozdrawiam, D.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Rzecz o pakowaniu kieliszków

W związku z nadchodzącą przeprowadzką czyhającą na host- rodzinę postanowiłam przyjąć postawę potulnej i chętnej do pomocy istoty i pytam codziennie czy jest coś, co mogę już pakować*.
Dnia wczorajszego host- mama zadecydowała, że mogę spakować kieliszki. Pokazała przy tym, które są bardzo drogie i których nie należy stłuc. Przyjęłam do wiadomości. Uważam jednak, że takie informacje powinno zatrzymać się dla siebie, gdyż gdy rozpoczęłam pracę ręce trzęsły mi się niemiłosiernie, kieliszki raz po raz chciały uciekać z moich dłoni, palce zaś mocno zaciskały się na szkle. W głowie dokonywałam już kalkulacji czy moje oszczędności  starczą na pokrycie kosztów stłuczonych kieliszków. Odpowiedź przecząca.
Na szczęście operacja została zakończona sukcesem.

Montreux, kolekcja zwierząt:



Zaczęłam bardzo przeżywać jutrzejsze pożegnanie z dziećmi. Trudno mi uwierzyć, że to już. Że widzę je ostatni raz w życiu. Że już nie będzie zabaw, spacerów, placu zabaw, krzyków, płaczu, karmienia, pampersów, śmiechu, radości, tańca, łapania motyli, robienia baniek, rozmawiania, uczenia chodzenia, kolorowania (...).

Chateau de Chillion

Obudziłam się dziś w nocy i byłam pewna, że jestem w swoim łóżku (pisząc swoim mam na myśli polskie łoże). Coraz częściej zdarza mi się tracić w nocy orientacje, gdzie się znajduje. Coraz częściej trudno mi zdefiniować, który kraj jest MÓJ. Chyba mam dwa kraje i 2 domy. Cóż ta emigracja robi z człowiekiem...

Pozdrawiam, Panna D.

* oczywiście chodzi tu o jak najszybsze skończenie całego procesu po to, bym od sob- śr. spędziła jak najmniej czasu w towarzystwie samych host- rodziców.

środa, 6 kwietnia 2011

Ankieta

W związku z przechodzoną na terenie Szwajcarii anginą, która to niemal doprowadziła do ustania pracy mego serca, zostałam poproszona o przesłanie pełnej dokumentacji potwierdzającej to, że byłam chora i wydałam horrendalną kwotę w celu ratowania mego życia.
Do dokumentacji muszę także dołączyć wypełnioną ankietę (4- stronicową !). A że Panna D. uwielbia ankiety zabrała się za zapisywanie odpowiedzi na kartce (póki co nie znalazłam miejsca, gdzie mogę ją wydrukować). Wszystko szło zgodnie z planem, ankieta się wypełniała, pytania nie sprawiały żadnej trudności. Do czasu. Panna D. natrafiła bowiem na punkt, w którym to ma szczegółowo opisać objawy i przebieg zachorowania.
Z początku nie bardzo wiedziała jak się za to zabrać. Bo przepraszam co znaczy opisać objawy i przebieg anginy ? Od czego jest wikipedia ? No i co znaczy szczegółowo ?
Zabrała się jednak do szczegółowego opisywania, bo czego się nie robi dla zwrotu pieniędzy ?

" Dnia 10 lutego 2011 roku, jak zwykle zameldowałam się w miejscu mojej pracy. Mini- maxi osłabiona tygodniową anginą spoczywała na sofie i oglądała bajki (w języku duńskim). Miała na sobie różową pidżamę. Mini- mini z kolei szykowała się właśnie do demolowania kolejnego pokoju. Postanowiłam więc uniemożliwić jej ten karygodny czyn i wdać się w pogawędkę. Pogawędka zamieniła się w zabawę. I tak się bawiłyśmy, gdy nagle, bez żadnej zapowiedzi BÓL MNIE SPOWOLNIŁ. W mej głowie pojawiły się czarne wizje. Wszakże dobrze wiem, że łapię wszystkie choróbska, które posiada moje otoczenie. Perspektywa leżenia w łóżku była o tyle bolesna, że w tymże dniu miałam rozpocząć swój 4- dniowy weekend, a pogoda była nadzwyczaj piękna ! Muszą Państwo przyznać, że upały to niezbyt częste zjawiska w połowie lutego.
Postanowiłam więc zaatakować ból, wziąć tabletkę i udać się na spoczynek. Dzieci w tym czasie zajmowały się sobą (m-mx telewizją, m-mm demolowaniem mieszkania). Gdy odpływałam już do krainy snów spojrzałam w kąt pokoju i odnalazłam tam wyrzut sumienia, który miał przypiętą tabliczkę: dzieci, zajmij się dziećmi. Z trudem więc zwlokłam się z posłania i w towarzystwie ZAWROTÓW GŁOWY udałam się do pokoju zdemolowanego przez m-mm. 
Po jakiś 2 godzinach od wzięcia tabletki BÓL całego ciała znów postanowił zagościć w moim życiu. Jakby tego mało przywędrowała także GORĄCZKA. W tym momencie wiedziałam, że jestem skazana na niepowodzenie.
Pozwolę sobie pominąć opis tego, jak wyglądała w tym dniu moja praca. Przed powrotem do domu zaopatrzyłam się w jedzenie pozwalające mi przetrwać kolejne 3 dni. Niestety nie spodziewałam się, że po 4 godzinach moje MIGDAŁKI POWIĘKSZĄ SIĘ TAK BARDZO, że zwykłe połykanie śliny kończyć będzie się łzami. Rzecz jasna w ruch poszły kolejne tabletki (niestety nie pamiętam ich nazw, jednakże jestem pewna, iż byłam bliska przedawkowaniu). Nadeszła ciemna noc. Temperatura osiągnęła 39.8 stopni. DRŻAŁAM, JĘCZAŁAM, BÓL ZDAWAŁ SIĘ NASILAĆ, ZACZĘŁAM WIDZIEĆ NIEISTNIEJĄCE ISTOTY, ROZMAWIAŁAM ZE ŚCIANĄ, WYRYWAŁAM SOBIE MIGDAŁKI. 
Podobny przebiegł dzień kolejny i kolejny po kolejnym. Z tym, że zdążyłam kilkakrotnie zmienić pidżamę. 
Dnia 13 lutego bliska śmierci postanowiłam udać się do uzdrowiciela. Mam nadzieję, że nie muszę opisywać, jak zdobyłam namiary ? (jeśli jednak muszę proszę mnie poinformować). Wsiadłam więc w tramwaj numer 4 i udała się na dworzec główny, przy którym mieszczą się gabinety lekarskie. Pani już na mnie czekała. Szkoda, że z informacją, że przede mną znajduje się jeszcze 33 pacjentów więc owszem pan doktor mnie przyjmie, ale za jakieś 1,5 godziny. Cóż było robić. Siedziałam więc obok innych zakażonych ludzi i czekałam na cud. Cud nadszedł po jakiś 2 godzinach. Postawiłam sama sobie diagnozę. Pan doktor się nie zgodził, ale zrobił test. Okazało się, że ma diagnoza była trafna. Dostałam więc antybiotyki (dowód w kopercie), zwolnienie z pracy (na 3 dni), zapłaciłam za wizytę (o mały włos nie przepłaciłam życiem), a także leki i udałam się do domu. Po mniej więcej 4 godzinach ból gardła ustał, podobnie jak gorączka. Wszystko skończyło się dobrze.


ps. Proszę poinformować mnie czy mój opis był wystarczająco szczegółowy. Jeśli nie uzupełnię go o dodatkowe fragmenty."

Nie rozumiem tylko jednego- dlaczego w ankietowej tabelce jest tak mało miejsca ? W takim razie moja ankieta będzie składała się z 5, a nie 4 stron. A co mi tam !


Pięknie jest !!!

W ubiegłą sobotę miała miejsce wielka bitwa na poduchy:




Szaleństwo !

Pozdrawiam, Panna D.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Poniedziałek

W momencie, gdy patrzę za okno i widzę chmury, deszcz i szarugę ogarnia mnie wielkie zniechęcenie. Do tego dochodzi fakt, że jest poniedziałek- dzień zwiastujący kolejny długi i ciężki tydzień, a także świadomość, że od piątku do niedzieli wylegiwałam się na słońcu słuchając szumu jeziora czy rzeki. Wo bist du !?
Od głębokiej depresji uratować mogą mnie jedynie wspomnienia. Powspominam więc. Montreux. Tak dla odmiany.






Wiecznie żywy ! Wiecznie wspaniały !

Pozdrawiam, niech ten tydzień szybko zleci !!!
Panna D.