niedziela, 19 maja 2013

Kierunek-> drugi dom


"The longer you live in another country, especially one you love, the more it begins to feel like the right place to be"



Uwielbiam moje wycieczki do Zurychu. 
Uwielbiam moment, gdy autobus wjeżdża do miasta, w którym czuję się, jak w domu.
Uwielbiam moment, gdy wysiadam z autobusu, a on czeka.
Uwielbiam moment, gdy padamy sobie w ramiona i liczy się tylko tu i teraz.
Uwielbiam oczekiwanie na tramwaj numer 4 i przesiadkę do numeru 10.
Uwielbiam moment, gdy moim oczom okazuje się Limmat i stare miasto.
Uwielbiam, gdy przekraczam próg jego pokoju i czuję się, jakbym nigdy z niego nie wychodziła.
Uwielbiam to wszystko nawet po 16 godzinach jazdy, gdy zegar wskazuje godzinę 6, a pogoda nie zachwyca.

Kocham moment, gdy biorę prysznic, a później kładę się w ukochanym przeze mnie łóżku.
Kocham moment, gdy zastanawiamy się, gdzie powinniśmy udać się najpierw
Kocham moment, gdy już zadecydujemy i zmierzamy do jednego z naszych ulubionych miejsc.
Kocham moment, gdy już tam jesteśmy, wzruszenie odbiera mi mowę.
Kocham moment, gdy milczymy.
Kocham moment, gdy idziemy na miasto, odwiedzamy kolejne sklepiki, pozdrawiamy znajomych sprzedawców.
Kocham moment, gdy nie wiem czy jestem w Zurychu od 5 godzin czy od 5 dni.
Kocham momenty zatracenia, momenty, gdy czuję się, jakbym nigdy nie opuściła Zurychu na tak długo, gdy czuję się, jakbym ciągle tam mieszkała.

Nie lubię uczucia, gdy nie wiem gdzie jest mój dom.
Nie lubię uczucia, gdy czuję się zagubiona.
Nie lubię uczucia, gdy coś wydaje się obce, choć wcale takie nie jest.
Nie lubię uczucia pustki.
Nie lubię uczucia, gdy miasto które tak dobrze znam daje mi do zrozumienia, że przestało być moje.
Na szczęście wszystko to mija stosunkowo szybko, a Panna D. wraca do formy.














Kocham Zurych.
I czekoladę.