środa, 11 stycznia 2012

Misz masz

Wariuję. Dopadła mnie potworna huśtawka emocjonalna. W ciągu minuty potrafię płakać jak dziecko, śmiać się wniebogłosy, znaleźć się w otchłani rozpaczy po czym znów szaleć pod wpływem chwilowej radości.

***

Kiedy już myślałam, że tęsknota schowała się gdzieś w kącie okazało się, że postanowiła ponownie z niego wyjśc. Próbuję więc skupić swą uwagę na milionie innych rzeczy przy czym żadna z nich nie jest w stanie
stłumić uczucia pustki.

***

Po raz pierwszy przekonałam się tak boleśnie, że nie należy odkładać spotkań na później. Niespodziewanie może okazać się, że przeprowadzka nastąpi szybciej, plany runą, a Ty zostaniesz z poczuciem klęski
i złością na samego siebie.

***

Obserwując dwulatków wchodzących do lasu zdałam sobie sprawę, jak bardzo czekam na chwilę, gdy będę brać Igorka do siebie, będziemy jeździć na różne szalone wyprawy, wygłupiać się bez końca, piec ciasteczka, robić setki fotek ze śmiesznymi minamy, przytulać się i całować, śmiać się do rozpuku, oglądać razem bajki, a na koniec czytać książeczki i zasypiać wtuleni w siebie. Bo tak właśnie będzie, prawda?
Póki co niech jednak jak najdłużej pozostanie taki malutki.

***

W ciągu jednego dnia naprzemiennie kocham i nienawidzę Zurichu.

***

Zrobiłam w końcu listę planów na rok 2012. Ciekawe ile spośród 29 pozycji uda mi się zrealizować. Starałam się nie stawiać zbyt wysoko poprzeczki. Porażki są bolesne, a czas ogranicza. Dodałam także punkty takie jak "nie daj się zwariować", "kochaj wszystko i wszytskich", "nie przestawaj się uśmiechać" czy "nie odkładaj niczego na później. Szczególnie spotkań".
Znając moją motywację z połową z tych planów nawet nie stanę oko w oko. Póki co zapał jest. Czasu niestety brak.

***

Tęsknię za górami. Marzę o weekendzie w alpejskiej wiosce. O drewnianej chatce, kominku, gorącej czekoladzie, saniach, śniegu, wysokich szczytach, wełnianym swetrze i ciepłych kapciach.
Patrzę na ośnieżone szczyty ukochanym gór wznoszących się nad jeziorem Zuryskim i powracam do obrazów zachowanych w mej pamięci. Wspomnień z Grindelwaldu, Wallis, Gryzonii.
Po cichu liczę na to, że uda się jeszcze zimą zaszyć się na 2 dni w jednej z owych malowniczych miejscowości.
Tego mi trzeba.
(niech tylko nie towarzyszy mi moja host- rodzina).



Grindelwald 2010




 Wallis 2011
***

Nienawidzę pełni. Nie dość, że nie pozwala człowiekowi spać to jeszcze
powoduje większą ilość napadów, morderstw, sieje niepokój.
Dzisiaj do mieszkania naszej cudownej sąsiadki włamali się  nie-wiadomo-kto. Ukradli starą biżuterię należącą do jej matki. Na szczęście to fachowcy więc nikogo nie obudzili, bo strach pomyśleć co by się mogło stać gdyby M. wstała... A ja drżę teraz z niepokoju, bo na weekend znów zostaję sama w mieszkaniu i przyznam szczerze, że cholernie się tego boję.
Jakby tego było mało moja hostka skupiła się na aspektach materialnych i wygłosiła parę słów pt. "na pewno nie zamknęła okna lub drzwi". Brzmiało to jakby chciała powiedzieć "sama jest sobie winna". No pewnie panna idealna nie popełnia błędów. Nigdy.
(zarówno drzwi, jak i okna były zamknięte).
Nie rozumiem ludzi.

***

Pozdrawiam, Panna D.

4 komentarze:

  1. Hej hej!
    Coś u Ciebie bardzo czarnymi myślami tchnie...
    To na czym się skupiamy w życiu, właśnie to do nas przychodzi. To, co dajemy innym, dostajemy w odpowiedzi.
    Głowa do góry, nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia i zawsze są bezinteresowni ludzie, którzy chcą pomóc!

    PS.: co do siostrzeńca... może instynkt macierzyński Ci się obudził? :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Właściwie to smutku u mnie brak, ale wieczorem przychodzi pora, gdy Panna D. myśli za dużo (a notka wbrew pozorom była napisana wieczorem;)) i tak jakoś wyszło. Może to zmęczenie, a może chwilowe zwątpienie. No i ta zimowa aura!

    Instynktu brak. Tłumaczyłam to wczoraj Karo, to jest tak, że Igor nie jest moim dzieckiem, ale jest mi cholernie bliski, bo jednak jestem jego ciocią i mam wpływ (może i niewielki) na jego wychowanie. I taka perspektywa mnie cholernie cieszy! A ze swoim to już co innego. Tutaj cała odpowiedzialność spada na ciebie. A to mnie przeraża :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Która au pair garnie się teraz do macierzyństwa? pytanie retoryczne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawda, najlepszy środek antykoncepcyjny to bycie au-pair :D choć to nieco przykre...

    OdpowiedzUsuń