środa, 6 kwietnia 2011

Ankieta

W związku z przechodzoną na terenie Szwajcarii anginą, która to niemal doprowadziła do ustania pracy mego serca, zostałam poproszona o przesłanie pełnej dokumentacji potwierdzającej to, że byłam chora i wydałam horrendalną kwotę w celu ratowania mego życia.
Do dokumentacji muszę także dołączyć wypełnioną ankietę (4- stronicową !). A że Panna D. uwielbia ankiety zabrała się za zapisywanie odpowiedzi na kartce (póki co nie znalazłam miejsca, gdzie mogę ją wydrukować). Wszystko szło zgodnie z planem, ankieta się wypełniała, pytania nie sprawiały żadnej trudności. Do czasu. Panna D. natrafiła bowiem na punkt, w którym to ma szczegółowo opisać objawy i przebieg zachorowania.
Z początku nie bardzo wiedziała jak się za to zabrać. Bo przepraszam co znaczy opisać objawy i przebieg anginy ? Od czego jest wikipedia ? No i co znaczy szczegółowo ?
Zabrała się jednak do szczegółowego opisywania, bo czego się nie robi dla zwrotu pieniędzy ?

" Dnia 10 lutego 2011 roku, jak zwykle zameldowałam się w miejscu mojej pracy. Mini- maxi osłabiona tygodniową anginą spoczywała na sofie i oglądała bajki (w języku duńskim). Miała na sobie różową pidżamę. Mini- mini z kolei szykowała się właśnie do demolowania kolejnego pokoju. Postanowiłam więc uniemożliwić jej ten karygodny czyn i wdać się w pogawędkę. Pogawędka zamieniła się w zabawę. I tak się bawiłyśmy, gdy nagle, bez żadnej zapowiedzi BÓL MNIE SPOWOLNIŁ. W mej głowie pojawiły się czarne wizje. Wszakże dobrze wiem, że łapię wszystkie choróbska, które posiada moje otoczenie. Perspektywa leżenia w łóżku była o tyle bolesna, że w tymże dniu miałam rozpocząć swój 4- dniowy weekend, a pogoda była nadzwyczaj piękna ! Muszą Państwo przyznać, że upały to niezbyt częste zjawiska w połowie lutego.
Postanowiłam więc zaatakować ból, wziąć tabletkę i udać się na spoczynek. Dzieci w tym czasie zajmowały się sobą (m-mx telewizją, m-mm demolowaniem mieszkania). Gdy odpływałam już do krainy snów spojrzałam w kąt pokoju i odnalazłam tam wyrzut sumienia, który miał przypiętą tabliczkę: dzieci, zajmij się dziećmi. Z trudem więc zwlokłam się z posłania i w towarzystwie ZAWROTÓW GŁOWY udałam się do pokoju zdemolowanego przez m-mm. 
Po jakiś 2 godzinach od wzięcia tabletki BÓL całego ciała znów postanowił zagościć w moim życiu. Jakby tego mało przywędrowała także GORĄCZKA. W tym momencie wiedziałam, że jestem skazana na niepowodzenie.
Pozwolę sobie pominąć opis tego, jak wyglądała w tym dniu moja praca. Przed powrotem do domu zaopatrzyłam się w jedzenie pozwalające mi przetrwać kolejne 3 dni. Niestety nie spodziewałam się, że po 4 godzinach moje MIGDAŁKI POWIĘKSZĄ SIĘ TAK BARDZO, że zwykłe połykanie śliny kończyć będzie się łzami. Rzecz jasna w ruch poszły kolejne tabletki (niestety nie pamiętam ich nazw, jednakże jestem pewna, iż byłam bliska przedawkowaniu). Nadeszła ciemna noc. Temperatura osiągnęła 39.8 stopni. DRŻAŁAM, JĘCZAŁAM, BÓL ZDAWAŁ SIĘ NASILAĆ, ZACZĘŁAM WIDZIEĆ NIEISTNIEJĄCE ISTOTY, ROZMAWIAŁAM ZE ŚCIANĄ, WYRYWAŁAM SOBIE MIGDAŁKI. 
Podobny przebiegł dzień kolejny i kolejny po kolejnym. Z tym, że zdążyłam kilkakrotnie zmienić pidżamę. 
Dnia 13 lutego bliska śmierci postanowiłam udać się do uzdrowiciela. Mam nadzieję, że nie muszę opisywać, jak zdobyłam namiary ? (jeśli jednak muszę proszę mnie poinformować). Wsiadłam więc w tramwaj numer 4 i udała się na dworzec główny, przy którym mieszczą się gabinety lekarskie. Pani już na mnie czekała. Szkoda, że z informacją, że przede mną znajduje się jeszcze 33 pacjentów więc owszem pan doktor mnie przyjmie, ale za jakieś 1,5 godziny. Cóż było robić. Siedziałam więc obok innych zakażonych ludzi i czekałam na cud. Cud nadszedł po jakiś 2 godzinach. Postawiłam sama sobie diagnozę. Pan doktor się nie zgodził, ale zrobił test. Okazało się, że ma diagnoza była trafna. Dostałam więc antybiotyki (dowód w kopercie), zwolnienie z pracy (na 3 dni), zapłaciłam za wizytę (o mały włos nie przepłaciłam życiem), a także leki i udałam się do domu. Po mniej więcej 4 godzinach ból gardła ustał, podobnie jak gorączka. Wszystko skończyło się dobrze.


ps. Proszę poinformować mnie czy mój opis był wystarczająco szczegółowy. Jeśli nie uzupełnię go o dodatkowe fragmenty."

Nie rozumiem tylko jednego- dlaczego w ankietowej tabelce jest tak mało miejsca ? W takim razie moja ankieta będzie składała się z 5, a nie 4 stron. A co mi tam !


Pięknie jest !!!

W ubiegłą sobotę miała miejsce wielka bitwa na poduchy:




Szaleństwo !

Pozdrawiam, Panna D.

2 komentarze:

  1. Panno D., przeczytałam właśnie 2010r. i bardzo się ciesze, że nie ma Cię w Polsce! życie jest zbyt kruche, żeby odkładać spełnianie marzeń na później. Odezwę się jak przeczytam 2011r. i będę na bieżąco :P Jak będzie Ci źle, to przypomnij sobie SP. Latającego psa bądź Pana-bez-zębów. Całuję, jeszcze z Polski :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Podzielam :) Nie ma co czekać.
    Nieustannie przypominam i nieustannie dopadają mnie napady śmiechu ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń