CZĘŚĆ II:
Sion od samego początku zachwyca. Otoczony górami, pełen kolorowych,
przytulnych uliczek, po których spacerujemy przez kilka godzin, przypomina mi Italię. Nic dziwnego, że nie chcę stamtąd wracać.
W mieście znajdują się dwa wzgórza. Na jednym z nich usytuowane są ruiny zamku, na drugim zaś bazylika z najstarszymi organami na świecie (wciąż można na nich grać). Do tego zabytkowe kościoły, muzea, kawiarenki pełne turystów (także tych z Polski), hałaśliwe restauracje.
Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo brakowało mi MIASTA i obecności innych ludzi. W wiosce udało mi się spotkać kogokolwiek zaledwie kilka razy.
W końcu zmęczone, głodne, ale szczęśliwe powróciłyśmy do naszej wioski, by ponownie znaleźć się w otoczeniu gór, lasów i ciszy.
Zagrałaś na organach ?:D
OdpowiedzUsuńPo ostatniej sobocie, moja miłość do zabytkowych miasteczek znów odżyła.
Wszystkie zdjęcia cacy. Powinnaś podzielić się krowami :D
Niestety były za wysoko :) Och moja miłość nigdy nie została uśpiona. Na krowy przyjdzie pora ;)
OdpowiedzUsuń:*
Te szwajcarskie miasta sa troche podobne do siebie.
OdpowiedzUsuń