Zacząć trzeba od... początku. Otóż jak się okazało mój sen o Afryce okazał się po części proroczy.
W prawdzie nie ja wybrałam się na ów kontynent. Zamiast mnie pojechali host- rodzice. W celach wypoczynkowych.
Oczywiście wiem, że chodziło o im seks.
Niczym para kochanków postanowili spędzić razem ostatnie chwile przed przeprowadzką tatusia (wspominałam o pogarszającej się sytuacji).
Czyż to nie cudowne !?
Ktoś jednak musiał objąć opiekę dwunocno-dwudniową (non stop) nad dwójką JAKŻE UROCZYCH DZIECI. Zagadka- któż to taki ?
Na szczęście tatuś postanowił wieczoru wczorajszego wybrać się do znajomych na brydża, pokera czy cholera wie co (tak naprawdę doszukuje się tu pretekstu do odwiedzenia kochanki). Rodzice więc opuścili dom po godzinie 4.
A fakty wczorajszej nocy są takie:
- mini-mini obudziła się o godzinie 22 i zapragnęła napić się mleka. Matka, jak przystało na mądrą matkę winna była zanieść mleko do pokoju, w którym spoczywała mini-mini. Ale nie !! Lepiej wziąć dziecko do pokoju, w którym siedzi reszta stada, pobawić się z nim, pośmiać, potańczyć. Przecież to takie SO CUTE. I było do czasu aż przyszła pora na położenie dzieciątka do łóżka.
- mini-mini nie miała najmniejszej ochoty na sen. Zaczęła więc krzyczeć. Chociaż słowo to nawet w połowie nie opisuje tego, co robiła. Wrzask, darcie się również wymiękają. Połączmy to więc razem.
- podczas gdy mini-mini krzyczała-wrzeszczała-darła się zmęczona D. postanowiła udać się na spoczynek o godzinie 23:30. Zasnęła. Gdy obudziła się pół godziny później mała wciąż odbywała swą partię solową. Matka nie-Polka próbowała wszystkiego: kąpieli, noszenia, bujania, balkonu. Nic nie pomogło. Koncert trwał.
- D. zasnęła ponownie (budząc się co jakieś 15 min.). Gdy obudziła się o 1:40 krzyki-wrzaski- darcie się wciąż trwało. Nieprzerwanie.
- mini-mini zasnęła przed 2. Ponownie obudziła się o 4, ale to już inna historia.
- maxi-mini postanowiła wziąć przykład z młodszej siostry i również nieco pokrzyczeć- powrzeszczeć-podrzeć się, porzucać się na podłogę o godzinie 4, w czasie gdy jej rodzice opuszczali mieszkanie. Do godziny 5 oglądałyśmy więc bajkę, która wywołała kolejną falę płaczu, bo słonie zostały zaatakowane przez kłusowników !
- Panna D. spała więc dzisiejszej nocy ok. 4 godzin i jest nieco nieprzytomna.
- Panna D. nie wie, jak zniesie dzisiejszą noc, kiedy będzie sam na sam z dwójką potworów.
- Panna D. przysięga, że jeśli sytuacja się powtórzy albo ona, albo dzieci wylecą przez okno.
- Panna D. zasługuje na order super bohatera.
- Panna D. błaga o cud !
O mamo kochana! Współczuję, współczuję i jeszcze raz współczuję. Ale dasz radę. Zamknij je w jakimś dźwiękoszczelnym pokoju, może zmęczą się wrzaskiem i będzie spokój ;)
OdpowiedzUsuńmoże zatyczki do uszu? ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńScars- druga noc- alarm o godzinie 1. Nie da się nie słyszeć tego darcia. Zostawiłam dziecko w innym pokoju i próbowałam spać, ale nie da rady :D Zmęczyła się po godzinie. Ale żyję !
OdpowiedzUsuńSkasowałam.
Anonimowy- uwierz mi, że to nic nie da... Nie z nimi. Ja jestem strasznie wyczulona na wszelkie szelesty.