wtorek, 29 marca 2011

Je ne parle pas francais czyli Lausanne i Montreux

Na temat miasta pierwszego nie będę pisać nic, gdyż muszę zawitać tam kiedyś raz jeszcze. Na razie podchodzę do niego sceptycznie i poza okolicami jeziora, które robią wrażenie, nic innego mnie nie zachwyciło.
Byłam wręcz potwornie zawiedziona pustką, brakiem organizacji, pustką, biedą, pustką etc.

Co do miasta drugiego może ono swobodnie kandydować do konkursu: raj na ziemi. W tym miejscu także się nie rozpiszę, bo zwyczajnie nie jestem w stanie nawet w połowie opisać tego, jak cudowna jest ta miejscowość. Jak ogromne wrażenie robi tysiące kwiatów, bezkres jeziora, góry, promenada, bogate hotele.
Nic dziwnego, że to właśnie tam Freddie Mercury spędził 40 lat swojego życia. Lepszego miejsca chyba nie mógł wybrać.
A z tego nadmiaru piękna ogarnęło mnie wzruszenie. Zdecydowanie za pięknie !
Uwaga: przez kilka kolejnych notek będzie monotematycznie ;)






 Panna D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz