czwartek, 14 kwietnia 2011

Rzecz o pakowaniu kieliszków

W związku z nadchodzącą przeprowadzką czyhającą na host- rodzinę postanowiłam przyjąć postawę potulnej i chętnej do pomocy istoty i pytam codziennie czy jest coś, co mogę już pakować*.
Dnia wczorajszego host- mama zadecydowała, że mogę spakować kieliszki. Pokazała przy tym, które są bardzo drogie i których nie należy stłuc. Przyjęłam do wiadomości. Uważam jednak, że takie informacje powinno zatrzymać się dla siebie, gdyż gdy rozpoczęłam pracę ręce trzęsły mi się niemiłosiernie, kieliszki raz po raz chciały uciekać z moich dłoni, palce zaś mocno zaciskały się na szkle. W głowie dokonywałam już kalkulacji czy moje oszczędności  starczą na pokrycie kosztów stłuczonych kieliszków. Odpowiedź przecząca.
Na szczęście operacja została zakończona sukcesem.

Montreux, kolekcja zwierząt:



Zaczęłam bardzo przeżywać jutrzejsze pożegnanie z dziećmi. Trudno mi uwierzyć, że to już. Że widzę je ostatni raz w życiu. Że już nie będzie zabaw, spacerów, placu zabaw, krzyków, płaczu, karmienia, pampersów, śmiechu, radości, tańca, łapania motyli, robienia baniek, rozmawiania, uczenia chodzenia, kolorowania (...).

Chateau de Chillion

Obudziłam się dziś w nocy i byłam pewna, że jestem w swoim łóżku (pisząc swoim mam na myśli polskie łoże). Coraz częściej zdarza mi się tracić w nocy orientacje, gdzie się znajduje. Coraz częściej trudno mi zdefiniować, który kraj jest MÓJ. Chyba mam dwa kraje i 2 domy. Cóż ta emigracja robi z człowiekiem...

Pozdrawiam, Panna D.

* oczywiście chodzi tu o jak najszybsze skończenie całego procesu po to, bym od sob- śr. spędziła jak najmniej czasu w towarzystwie samych host- rodziców.

3 komentarze:

  1. Tak wiem, że moja sytuacja jest inna, ale im dłużej tu jestem i chociaż wielbię to miasto i uważam że jest fantastyczne, tym częściej i bardziej namiętnie oznajmiam iż jestem ślązaczką koniec kropka (sama bym się nie spodziewała z półtora roku temu ;P). Jeśli pakowanie kieliszków rodzi takie stresy, jak prasowanie koszul z Lacosty, to wiem, co czułaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nigdy nie wypieram się, że jestem Ślązaczką. Ba jestem z tego powodu dumna, co też pokazuje wszystkim na polskich spotkaniach ;)
    Jednakże zastanawiam się ile mego serca należy teraz do Szwajcarii.
    Chyba dużo ;)

    O tak pakowanie kieliszków to niezwykle stresujące zajęcie. Strach się bać.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wpis. Będę na pewno tu częściej.

    OdpowiedzUsuń