piątek, 23 września 2011

Czy można...

... tęsknić za kimś, kogo się jeszcze nigdy nie spotkało?
Czy można pragnąć widoku czyjejś twarzy, oczu, dłoni bez wcześniejszego poznania?
Czy można stale myśleć o kimś, kogo się "zna" wyłącznie z kilku zdjęć?
Czy taki ktoś może dodawać energii i być deską ratunku, która w trudnych chwilach dodaje sił?

Albo zwariowałam, albo MOŻNA.
Od 4 dni taką osobą jest dla mnie Igorek. Moje myśli skupione są na nim, odliczam dni do naszego pierwszego spotkania, każę robić codziennie nowe zdjęcia po to by później móc ustawić je na tapecie komputera i wpatrywać się w uśpioną twarz w dzień i w nocy.
Czuję ogromny smutek, że nie ma mnie przy nim w pierwszych dniach jego życia. Że nie widzę, jak bardzo jest malutki, jak śpi, nie słyszę jego płaczu i nie mogę położyć się obok i głaskać po twarzyczce. Czuję, że coś bardzo ważnego mi umyka. I nigdy tego nie odzyskam.
Wyczekiwany od 18 lat będzie niewątpliwie moim skarbem. Numerem jeden na liście. Kimś, dla kogo będę starać się być dobrą osobą. Przewodniczka, ciocia od wycieczek i prezentów (niekoniecznie materialnych;)), ciocia od rozmów i języków. Właśnie o takiej relacji marzę.

Póki co jednak pozostaje mi czekać i zadowalać się kilkoma zdjęciami i zachwycać się tym, jak bardzo mocno można kogoś kochać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz