poniedziałek, 3 stycznia 2011

POWRÓT

Zaledwie 11 dni temu (po 24 h podróży spowodowanej odwołaniem lotu do Krakowa) przywitałam się z Polską, a już musiałam się z nią pożegnać. Dni zleciały nie wiadomo kiedy, ja nie zdążyłam zaznać odpoczynku psychicznego codziennie wyrzucając z siebie setki epitetów opisujących moją host- mother i zastanawiając się jak cokolwiek zmienić. Mimo tego jestem przeszczęśliwa, że dane mi było stąpać po ziemii polskiej te kilkanaście dni.

Cisza spowodowana ogólnym zniechęceniem. W związku ze "wspaniałą" sytuacją, w której się znalazłam nie mam ochoty kontynuować prowadzenia tego bloga. Wielka szwajcarska przygoda powoli zamienia się w szwajcarskie piekło, a ja nie mam jak z tego wybrnąć, choć staram się jak mogę.

W Zurichu znajdę się za ok. 4 godziny, kiedy w końcu uda mi się wylecieć z Wiednia. Zastanawiam się jakie uczucia będą mi towarzyszyć jadąc przez miasto.

Smutek ?
Żal ?
Zniechęcenie ?
Złość ?
Nienawiść?
A może odrobina radości ? Bo co jak co, ale w samym mieście czuję się jak ryba w wodzie.

3 komentarze:

  1. Aż tak źle?

    Mocno wirtualnie przytulam. I jak wrócę do Lbna to wyślę Ci kolejną kartkę :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że udało Ci się odpocząć trochę w Polsce. I rozumiem też tą niechęć, wiem jak to być w rodzinie, do której się nie pasuje.

    Mam nadzieję, że rozglądasz się już za nowymi, życzliwymi ludźmi, bo inaczej się wykończysz! Nie daj się i walcz o lepsze, warto :)

    Pozdrawiam,
    juska

    OdpowiedzUsuń
  3. Marysia- nie wiem już sama co jest powodem. Do syt. z rodziną doszła tęsknota i jest tragicznie.
    Dziękuję :* Czy moja kartka doszła ? Możesz mi wysłać jeszcze raz adres bloga ? Bo mi się nie chce otworzyć ten co mam zapisany, chyba coś źle wpisałam.

    Justyna- dzięki wielkie za wsparcie :) Mam nadzieję, że wkrótce będzie lepiej.
    I liczę że niedługo się w końcu spotkamy !

    OdpowiedzUsuń