wtorek, 31 maja 2011

Coś się kończy...

31.05.11r.
Dokładnie jutro przyjdzie mi pożegnać się z pokojem, do którego wkroczyłam 1 września. Pierwsze wrażenie nie wypadło na korzyść owego miejsca. Na szczęście zdjęcia (24), pocztówki (18), karteczki z cytatami (34), zakupy w Ikei dokonały cudu i pokój stał się moją oazą, do której zawsze chętnie wracałam.
W dalszym ciągu uważam, że okolica, w której znajduję się studenthaus należy do najpiękniejszych w Zurichu. Z trudem będzie mi się z nią rozstać.
Tutaj także poznałam wspaniałych ludzi. Pozostaje mieć nadzieję, że dzięki współczesnej technologii w dalszym ciągu będę mogła utrzymać z nimi kontakt.

Nie jestem w stanie uwierzyć, że to już 9 miesięcy. Pamiętam, jak na początku czas dłużył się niemiłosiernie. Z kolei od lutego dni, tygodnie, miesiące mijają nie wiadomo kiedy.

Za kilka dni spotkanie z Ojczyzną. Po 5 miesięcznej rozłące. Świadomość, że będę miała obok siebie bliskich mi ludzi dodaje otuchy. Cała reszta znika w gąszczu niepewności i wątpliwości.
Zamknąć czy może jeszcze poczekać i spróbować ?

Podsumowania brak. Nie wiem czy jestem w stanie napisać o tym, czego nauczyła mnie 9 miesięczna emigracja. Jedno jest pewne- nie żałuję ani jednego dnia spędzonego w Szwajcarii. W końcu mogę powiedzieć, że znalazłam swoje miejsce na ziemi. I mam nadzieję, że wkrótce tu powrócę.

A dziś fotorelacja z wycieczki dwóch niewiast. Wystarczyło tylko wjechać na Üetliberg i udać się na 2- godzinną wędrówkę pośród pól, lasów, traw, drzew i rzecz jasna czarujących krów:






 Niewiasty początkowo były pewne, że jest to cmentarz i zażyczyły sobie pochówku właśnie w tym miejscu. Cóż...




A Zurich zachowuje się czasem, jak rozkapryszony książę.
D.

3 komentarze:

  1. Jeśli to nie cmentarz, to co w takim razie? :)

    fotografowałaś Uetliberg chyba z zupełnie innej strony, prawda? Nie znam tej chaty, tych łąk też nie. Może są różne szlaki, które prowadzą na szczyt...

    Ja już nie wyobrażam sobie powrotu do Polski. Chylę czoła, że po tak długim okresie tutaj nadal chcesz wracać. Moje życie jest już inne i nie wyobrażam sobie powrotu TAM.

    Będzie mi bardzo brakować Twoich relacji :*
    wszystkie miejsca z listy zaliczone?

    jakie masz plany na przyszłość, będziesz więcej podróżować?

    ściskam mocno
    Dulcynea

    OdpowiedzUsuń
  2. To były pozostałości po restauracji. Musiały tam stać ławki i krzesła. Pozory mylą ;)

    My wjeżdżałyśmy na Uetliberg i stamtąd szłyśmy na Felsenegg (jakieś 2 godziny baaardzo powolnym tempem).

    Chcę wracać, ale wyłącznie na okres wakacji :D
    Także głowa do góry relacje będą dalej :) Ja także (I hope so).

    Z listy zaliczyłam wszystko, co miałam z wyjątkiem Locarno, ale to sobie odpuściłam, bo nie było na to czasu. No i w górach wciąż nie byłam. Gryzonię zostawiam na dokładkę.

    Podróżować, podróżować, podróżować!
    Kierunek Italia ;)

    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, ja bylam ostatnio tez na Felsenegg i tez sie dalam nabrac przez pierwsze kilka sekund na ten niby-cmentarz, ale wytlumaczenie mialam inne. Moj chlopak uparcie twierdzil, ze na tych kamieniach dragi kladziono, a potem cos tam na nich suszono czy strugano :D lol. Twoje wytlumaczenie jest troszku sensowniejsze. Jak wroci do domu to go opieprze i powiem od czego byl ten "cmentarz". :D

    OdpowiedzUsuń