Dnia wczorajszego postanowiła poszukać na niejakim CouchSurfingu osobnika płci brzydkiej zamieszkałego w Zurichu. Plan ten miał na celu wyłowienie 1 mężczyzny, który miałby wyczerpująco odpowiedzieć na jej "kilka" pytań dotyczących owego miasta (np. jak to jest w końcu z tymi biletami), a przy okazji zaoferować pomoc w poznawaniu zakątków Zurichu (jako gratis). Dlaczego postawiła na mężczyznę ? Otóż wbrew pozorom, jej wcześniejsze doświadczenia pokazały, że o dziwo to oni znacznie częściej odpowiadają na wiadomości i to w sposób zadowalający. Po zaznaczeniu odpowiednich dla niej kryteriów (od 23 do 30 lat, język angielski itd.) zyskawszy ponad 300 wyników przystąpiła do przeglądania profili ewentualnych kandydatów.
Po 30 profilach miała dość i postanowiła ograniczyć swe poszukiwania. Zaznaczyła więc osobników mówiących w języku włoskim. No i się zaczęło...
Kandydat numer I- natychmiast zwrócił jej uwagę ze względu na absolutnie szalone zdjęcie. Panna D. zaś uwielbia osobników, którzy wiedzą czym jest szaleństwo. Niestety w profilu tkwił mały haczyk. Jak się okazało spędzał on czas w Zurichu wyłącznie w wakacje. D. zmuszona była kontynuować poszukiwania.
Kandydat numer II- och rodowity WŁOCH !! Pan CouchSurfing powiedział jednak, że istnieje między nami bariera językowa. Pierwsza myśl D.: olać barierę językową ! Przecież istnieje uniwersalna mowa ciała (uczyła się o niej na socjologii mikrostruktur) po cóż więc tracić czas na zbędne słowa. Powstrzymało ją tylko to, że nie wiedziała w jaki sposób wysłać owemu osobnikowi wiadomość, tak, by zrozumiał co D. ma na myśli. Z żalem więc zamknęła jego stronę.
Kandydat numer III- standardowo zaczęła od oglądania fotek*. Było OK do czasu aż nie ujrzała owej jednostki w różowym golfie ! (bynajmniej nie chodzi jej tu o samochód). Ja rozumiem koszulę, buty, kapelusz , ale GOLF, RÓŻOWY ? DLA FACETA !? (damn it!). Tego nie była w stanie znieść.
Kandydat numer IV- ależ on przystojny ! i te zainteresowania- podróże, filmy, teatr ! Lubi chodzić po górach (och będziemy wspólnie przemierzać górskie szlaki !). W głowie jej snuły się coraz to nowe myśli. Do momentu, gdy natrafiła na słowo GIRLFRIEND. O nie, nie. W takie coś się kochany nie będziemy bawić. I bynajmniej nie chodziło jej o to, że miała wobec niego jakieś większe zamiary. Nie, nie, nie. Jednakże ostrożność nie pozwalała jej na korespondowanie i spotykanie się z osobnikiem uwikłanym w zawiłe i namiętne relacje z osobniczką płci odmiennej. Wiadomo do czego zdolna jest dziewczyna strzegącego swojego faceta, jak oka w głowie. A Panna D. bądź co bądź chce jeszcze trochę pożyć. Chociaż najbliższy rok. Z bólem serca kontynuowała więc poszukiwania.
Kandydaci numer V,VI,VII,VIII (...)- nie spełnili jej kryteriów jako że nie byli oni do końca pewni czy są gotowi spotkać się z kimś z internetu (cześć jestem Ania... To po cholere zakładacie konta!?), mieli profil bez informacji (niezweryfikowanych unikam), posiadali nieco dziwne (dla niej) spojrzenie na życie (...).
Kandydat numer C- umiał biegle mówić w 4 językach ! No i jakże ja mogłabym się przy nim czuć ? Ledwie mówię w języku ojczystym !! Dlatego też wszystkich osobników znających pow. 3 języków zmuszona była ominąć. Tak na wszelki wypadek.
Znużenie, zniechęcenie, złość i inne stany na Z coraz bardziej dawały się we znaki. Nacisnęła więc czerwony krzyżyk znajdujący się w prawym, górnym rogu.
Nie pamięta ile profili zdołała obejrzeć. Wie jednak, że w dalszym ciągu nie wyłoniła kandydata chętnego do pomocy biednej, zagubionej w wielkim mieście D. Dziś zmuszona będzie szukać dalej. Hen daleko, ponad lasem, ponad rzeką.
Może tym razem los się do niej uśmiechnie.
A tak poza tym jest na skraju rozpaczy, gdyż okazało się, że wszyscy lekarze w promilu 50 km. najbliższe wolne terminy mają we wrześniu. Klnie na samą siebie, że zostawiła wszystko (jak zwykle) na ostatni moment. Potrzebuje cudu !
* żeby nie było Panna D. nie ocenia ludzi po wyglądzie. Nienawidzi tego. Jednakże oglądając niektóre zdjęcia możemy przybliżyć sobie sylwetkę danej osoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz