niedziela, 8 sierpnia 2010

Początki

Decyzja o wyjeździe na pewno nie należała do łatwych. Panna D. jednakże cechuje się tym, że w kwestii upartości na jej tle osioł wypada słabo. Jak coś postanowi, to tak ma być. I już. Dlatego też, gdy tylko w jej głowie pojawiła się myśl o wyjeździe (Italia, 3 miesiące) postanowiła działać. W ruch poszła strona:

http://www.aupair-world.net/

(która w sposób rewelacyjny odciągała ją od nauki tuż przed sesją) ,gdzie D. z zapałem stworzyła swój profil i zaczęła wysyłać swe "propozycje" (moralne) do niemal wszystkich rodzin, które spełniał jej kryteria (wiek, liczba dzieci, miejsce zamieszkania, języki). Szybko okazało się, że wyjazd wyłącznie na wakacje graniczy z cudem. Aż dnia pewnego, dnia słonecznego D. natknęła się na profil polsko- włoskiej rodziny. Ideał ! Niestety rodzina znalazła już au-pair. Czując gorycz porażki postanowiła, że jak w ciągu miesiąca nie znajdzie odpowiedniej rodziny rezygnuje z całego przedsięwzięcia. W głębi duszy wiedziała jednak, że zrobi wszystko, by do tego nie doszło.

Natrafiała na wiele rodzin. Nie obyło się bez dziwnych przypadków (chyba, że dla kogoś pytanie "jesteś bardziej Channel czy H&M jest na porządku dziennym ;)). Po długich namysłach D. zdecydowała, że może wyjechać także do Szwajcarii. Celem głównym była rzecz jasna Genewa lub jej okolice. W końcu  natknęła się na rodzinę, która spełniała jej niezliczone kryteria. Po rozmowie telefonicznej z "mamą" wiedziała już, że TRAFIŁA W SEDNO, mimo nie do końca pasującej jej lokalizacji. Nie spodziewała się jednak, że to właśnie ona zostanie wybrana. Dobrze pamięta chwilę, gdy siedziała w towarzystwie Meg i Edyty w jej katowickim mieszkaniu i przed robieniem projektu postanowiła sprawdzić pocztę. Nie wie czy w tamtym momencie większa radość ogarnęła kibicujące jej dziewczyny czy ją. W każdym bądź radzie klamka zapadła. Było to pierwsze zderzenie z rzeczywistością choć do teraz D. nie do końca wierzy w to co nastąpi za ok. 3 tygodnie.

Rodzice zostali postawieni pod faktem dokonanym (nie obyło się bez wcześniejszych awantur, namów do rezygnacji, manipulacji, szantażu itd.), dziekanka się załatwiła, zezwolenie na pobyt przyznane, umowa podpisana. Eda ku radości D. postanowiła pójść w jej ślady i szybko odnalazła rodzinę z okolic Zurichu. Tak więc w chwilach smutku i radości, kryzysów i braku chęci ma się do kogo zwracać :)

Kilkakrotnie już pytaną ją dlaczego akurat Szwajcaria. D. zawsze odpowiada to samo: bo brzmi wystarczająco egzotycznie. I tej wersji póki co się trzymajmy.

Genève one more time:










Pozdrawiam, Panna D.
23

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz